Blackout – co to takiego?

Blackout to nic innego, jak nagła i poważna awaria systemu elektroenergetycznego. A mówiąc zupełnie wprost, jest to sytuacja, w której w setkach albo i tysiącach mieszkań oraz domów nie ma prądu. Przyczyny mogą być różne – do najpopularniejszych należą uszkodzenia sieci przesyłowych oraz awarie w elektrowniach. Do pomyślenia są również ataki, na przykład terrorystyczne, na infrastrukturę związaną z energią elektryczną.

Jak się na taką niespodziankę przygotować?   

Na potrzeby wywodu załóżmy, że blackout potrwa kilka dni (tymi kilkugodzinnymi nie ma się nawet co przejmować). Co pomoże nam przetrwać takie „zaćmienie”? Przede wszystkim odpowiedni sprzęt. Oto i on.

Światło, zapas energii, małe radio

Z oczywistych względów przydadzą się nam latarki (na combat.pl znajdziecie ich całkiem sporo), świece, lampy biwakowe lub nawet naftowe. Nie zapominajmy także o bateriach (AA i AAA) i powerbankach. Warto też zaopatrzyć się w niewielkie radyjko, które pomoże nam rozeznać się w sytuacji.

Żywność

Pomyślmy także o zapasie niepsującej się żywności. Nawiasem mówiąc, tę psującą się, która wypełnia nasze lodówki, powinniśmy zjeść w pierwszej kolejności. Następnie sięgnijmy po jedzenie odpowiednio zabezpieczone – weki i konserwy. Najlepszym rozwiązaniem będą tu wojskowe racje żywnościowe. Prócz kilku puszek i sucharów w środku takiej racji znajdziemy chemiczny podgrzewacz, który, z pomocą odrobiny wody, zapewni nam ciepły posiłek. Szukajcie ich w dobrych sklepach. Ewentualnie zakupcie same tylko podgrzewacze.

Woda

W mieście nie powinniście się o nią zanadto martwić – najprawdopodobniej zostanie Wam dostarczona w beczkowozach. Na wsi często można znaleźć studnie, a w ostateczności pozostają stawy, rzeki i jeziora. Taką wodę trzeba naturalnie uzdatnić. Tu z pomocą przyjdą nam filtry turystyczne i odpowiednie tabletki.

Tak czy inaczej, warto jest trzymać w domu kilkadziesiąt litrów H2O, choćby takiego mineralnego, w półtoralitrowych butelkach. Nie zmarnuje się, a w czasie kryzysu z pewnością przyda.

Coś dla ducha

W tak niecodziennej, kryzysowej sytuacji warto zadbać o morale. Telewizji raczej nie pooglądamy (może to i dobrze), w gry też nie pogramy (chyba, że na telefonie), ale po książkę śmiało możemy sięgnąć. Także planszówki oderwą nas i naszą rodzinę od tego całego blackoutowego ambarasu. Możemy porozmawiać z sąsiadami albo wyrwać się gdzieś na kilka dni. Opcji jest sporo, a zniknięcie codziennych rutyn sprzyja kreatywności.

Jedno jest pewne – balckout to nie koniec świata i nie należy rwać włosów z głowy. Lepiej jest wejść na combat.pl, uzupełnić zapasy i być przygotowanym na nagłe zgaśnięcie świateł.