Komfort węglowy: całkowity brak generacji energii elektrycznej wiatru i energii słonecznej powoduje, że marznący Niemcy poszukują w desperacji energii z węgla
Mirosław Lewiński
Niemcy są uznawane za światową stolicę energetyki wiatrowej i słonecznej. Ale w tej chwili "zielonej" energii nie można kupić za żadną cenę.
Miliony paneli słonecznych pokryte są śniegiem i lodem, a bezwietrzna, mroźna pogoda zachęca 30.000 turbin wiatrowych do absolutnego nieróbstwa. [Uwaga dla potomnych: nie zapominaj o ciągłej dostawie energii elektrycznej z sieci, której te wiatraki i panele potrzebują dla zasilania ich funkcjonowania, aby nie zamarznąć na wieki!].
To tyle, jeśli chodzi o "przejście" do przyszłości napędzanej wyłącznie wiatrem i słońcem - czyli tak zwanej "Energiewende".
Pomimo tego, że w ciągu ostatnich 20 lat były przedmiotem totalnej krytyki i szkalowania, niemieckie elektrownie węglowe są obecnie doceniane za to, czym są: naprawdę znaczącym źródłem energii, dostępnym na żądanie, niezależnie od pogody. W obliczu ogólnokrajowej przerwy w dostawie energii, niemiecka obsesja na punkcie niepewnego wiatru i słońca jest jak bomba zegarowa, która musi wybuchnąć.
Pierre Gosselin w artykule "Berlin na krawędzi! Zimowe blackouty zbliżają się, mimo pracy elektrowni węglowych ze 100% wydajnością. Walka o utrzymanie włączonego światła" w NoTricksZone informuje o (wynikającej z potrzeb) zmianie nastawienia Niemiec do kwestii energii.
W Niemczech jest teraz środek zimy. W dużej części kraju odnotowano silne opady śniegu, co oznacza, że panele słoneczne są często pokryte śniegiem, przez co stają się bezużyteczne. Nawet bez pokrywy śnieżnej zachmurzone przez całe tygodnie niebo uniemożliwia jakiekolwiek znaczące wytwarzanie energii słonecznej.
Co więcej, tej zimy odnotowano także wiele długich okresów bezwietrznych, więc w Niemczech ok. 30.000 turbin wiatrowych zostało w dużej mierze wycofanych z eksploatacji. W świecie w 100% zależnym od zielonej energii oznaczałoby to prawie 100% ciemności w domu.
Na szczęście wciąż istniejąca w Niemczech (jak długo?) infrastruktura węglowa i atomowa jest (nadal) po to, by wkroczyć i utrzymać dostawy energii i umożliwić funkcjonowanie kraju. Tak było w przypadku Berlina tej zimy. Publiczna stacja telewizyjna RBB (Berlin-Brandenburg) niedawno wyemitowała reportaż (powyżej) na temat zimowych problemów energetycznych regionu zatytułowany: "Niemieckie zielone energie zweryfikowane przez zimę" (niestety tylko po niemiecku) pod adresem:
https://stopthesethings.com/2021/02/09/coal-comfort-total-collapse-in-wind-solar-output-leaves-freezing-germans-desperate-for-coal-fired-power/. Jego główne tezy poniżej.
Węgiel na ratunek
Konstatacja reportażu jest taka, że cała niemiecka energia elektryczna "obecnie pochodzi głównie z węgla, a elektrownie na Łużycach pracują teraz na pełnych obrotach".
Co dziwne (a raczej - czego należało się spodziewać), reportaż RBB został prawie natychmiast usunięty z archiwów, ale na szczęście jest dostępny na YouTube dzięki thinktankowi - Vernunftkraft.de. (warto odwiedzić ich stronę chociażby po to, aby zapoznać się z "Kompendium dla rozsądnej polityki energetycznej" - także po polsku -
https://www.vernunftkraft.de/kompendium/.
W reportażu RBB - Daniel Bartig, mechanik w zakładzie LEAG Lausitz, mówi RBB, że nie wierzy, aby zielona energia mogła zapewnić niezbędne dostawy energii elektrycznej i informuje, że "obecnie największa część energii elektrycznej pochodzi z węgla".
Zielone energie nie nadążają za popytem
Kolejnym punktem reportażu RBB jest wywiad z Haraldem Schwarzem, profesorem dystrybucji energii na Uniwersytecie w Cottbus, który mówi RBB, że jest bardzo sceptyczny wobec roli energii wiatrowej i słonecznej, jako medium zapewniającego potrzebną energię. Zamknięcie przez Niemcy swoich niezawodnych elektrowni jądrowych i węglowych może spowodować niebezpieczne powiększenie się przepaści między podażą a popytem.
Fakty "całkowicie zlekceważone" przez decydentów politycznych
Według prof. Schwarza:
Przy obecnym poziomie generacji energii elektrycznej przez źródła wiatrowe i fotowoltaiczne w wysokości od zera do 2 lub 3 procent - oznacza to de facto zero. Na wielu wykresach widać, że mamy dni, tygodnie w roku, w którym nie ma ani wiatru, ani słońca. Jest to szczególnie widoczne obecnie, gdy nie ma wiatru i słońca, a często zdarza się także, że wiatr jest bardzo słaby. Prof. Schwarz stwierdza, że są to fenomeny przyrody, które zostały fizycznie ustalone i znane od wieków, a my po prostu całkowicie to zaniedbaliśmy podczas dyskusji na temat zielonych energii".
Niemcy będą musiały polegać w przyszłości na importowanej energii
RBB ostrzega następnie przed zwiększonymi szansami na awarie w regionie, takie jak blackout w Berlinie w 2019 roku.
Więc co się stanie w przyszłości?
Reporter mówi w reportażu RBB, że skończy się to najprawdopodobniej na tym, że Niemcy będą musiały bardziej polegać na gazie ziemnym (z Rosji), energii elektrycznej z węgla z Polski i energii elektrycznej z elektrowni jądrowych z Francji.
Głupota i upór zakonu zielonej energii widoczne jak na dłoni.
Poglądy wyrażane przez autorów tekstów zamieszczanych w dziale Opinie nie są tożsame z poglądami wydawcy portalu.
Polecamy do sprawdzenia: